Forum ogólnotematyczne - Popiszmy.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Reżyserzy
Autor Wiadomość
Kala 


Wiek: 34
Dołączyła: 21 Paź 2008
Posty: 964
Wysłany: 8 Luty 2010, 16:29   Reżyserzy

Trudno wyobrazić sobie, aby jakiś film powstał bez ich udziału. Nie tylko panują nad planem, ale też często sami piszę scenariusz, są odpowiedzialni za montaż, a nawet grają role w swoich filmach. Najlepsi tworzą dzieła sztuki, które zachwycają całe pokolenia widzów i oddziałują na wiele dziedzin sztuki.
A więc jakich reżyserów cenicie najbardziej? Za co? I jakie są najlepsze ich filmy i osiągnięcia Waszym zdaniem?
_________________
"Ohne Liebe hat keine Leben"
 
 
 
xsite 

Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 8
Wysłany: 13 Luty 2010, 13:16   

Machulski to wedlug mnie jeden z lepszych rezyserow... wypuscil na rynek duzo swietnych komedii, jego teksty z filmow to niezla brecha :D a teraz widzialem zapowiedz nowego jego filmu www.kolysankafilm.pl troche inna niz jego pozostale filmy, sadzicie ze bedzie udany film?
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
analena 

Dołączyła: 21 Lut 2010
Posty: 3
Wysłany: 21 Luty 2010, 14:37   

tak! zgodze sie z opinia powyzej! filmy Machulskiego zawsze trzymaly poziom, jestem pelna podziwu dla tego faceta, trzeba miec wyobraznie zeby nakrecic taki smieszny film jakim jest "kolysanka" ... sie nasmialam w kinie ze hoho:D polecam kazdemu kto chce obejrzec zupelnie cos innego(i sie posmiac) niz te zamulacze romantyczne
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
mooskity 

Dołączyła: 10 Lis 2010
Posty: 9
Wysłany: 27 Grudzień 2010, 16:00   

Ze współczesnych reżyserów najbardziej cenię Quentina Tarantino, przede wszystkim za filmy "Wściekłe psy" i "Kill Bill" (obie części) i za to, że oryginalny i ma swój styl, którego nie sposób podrobić. Natomiast z klasyków kina uwielbiam Johna Hustona za filmy "Asfaltowa dżungla" i "Sokół maltański".
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
śliwkawągierka 

Dołączyła: 27 Maj 2009
Posty: 17
Wysłany: 1 Marzec 2011, 17:31   

Też lubię Tarantino, w "Inglorious Basterds" pokazał Drugą Wojnę zupełnie inaczej niż wszystko dotychczas. Ogólnie cenię reżyserów, którzy nadają filmowi taki charakter, że niezależnie od tego, kto robi zdjęcia i muzykę, po dwóch minutach oglądania widz wie, czyje to dzieło. Bardzo cenię świrów - Lyncha za "Zaginioną autostradę" i "Blue Velvet", von Triera za wszystko oprócz "Antychrysta", Aki Kaurismakiego za "Światła o zmierzchu" i genialnego "Człowieka bez przeszłości". Poza tym cenię Arronofskyego, Fatiha Akina, Gatlifa, Wong Kar Waia, Polańskiego, Zwiagincewa, Almodovara a ostatnio bardzo bardzo Haneke. Z klasyków - Hitchcock, Lumet.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
anna.kotecka 


Wiek: 43
Dołączyła: 05 Maj 2011
Posty: 41
Wysłany: 20 Kwiecień 2012, 13:35   

Tarantino jest super :) Sam gra w swoich filmach też czasami, chocby epizod. bardzo fajne jest to jak twórca przenika do swojego filmu. Czasem tez aktor staje się reżyserem i to ze świetnym skutkiem - np. Clint Eeastwood. Kocham jego "Grand Torino" :) Mel Gibson tez się sprawdził w tej roli, czyli jako reżyser - "Apocalypto", "Pasja", "Braveheart - Waleczne Serce", "Człowiek bez twarzy".
_________________
Bób, Horror, Włoszczyzna!
 
 
Red-sun 


Wiek: 39
Dołączyła: 28 Wrz 2011
Posty: 72
Wysłany: 23 Kwiecień 2012, 12:52   

Z postaci reżyser i aktor w jednym wole jednak Gibsona ;)
To dla mnie jedna z ikon kina i jednak nie kojarzy się tak mocno z bezsensowną przemocą jak Tarantino, którego cenię, ale mam sporo zastrzeżeń. o ile w Bękartach wojny przemoc i brutalność była w pełni uzasadniona dla oddania istoty, to w death Raceingach i takich innych była formą co najwyżej artystyczną. A ponieważ wierzę, w aksjologiczny wymiar kultury Tarantino ma minusa, a Gibson ma wielkiego plusa za Pasję ;)
A Almodovar jest swoistym geniuszem ;)
_________________
Przykre impulsy
 
 
anna.kotecka 


Wiek: 43
Dołączyła: 05 Maj 2011
Posty: 41
Wysłany: 23 Kwiecień 2012, 14:30   

Słyszałm, że Gibson powraca z nowym filmem "Dorwac Gringo". Tym razem nie reżyseriuje on, ale jego asystent, dla którego był mistrzem :) Mel napisał tu senariusz. Jestem bardzo ciekawa wyniku tej krzyżówki, bo podobno film zostal zakazany w stanach za to, że jest obrazobórczy...
_________________
Bób, Horror, Włoszczyzna!
 
 
Red-sun 


Wiek: 39
Dołączyła: 28 Wrz 2011
Posty: 72
Wysłany: 23 Kwiecień 2012, 14:34   

Hihi, nie on, ale jakby on...
No jestem ciekawa -Gibson obrazobórczy? Czy ci amerykanie tacy wrażliwi, czy gibson taki zdeprawowany?...
_________________
Przykre impulsy
 
 
kremowa 

Wiek: 36
Dołączyła: 07 Gru 2011
Posty: 38
Wysłany: 4 Maj 2012, 19:02   

Coś o tym słyszałam. To jest to o tym więzieniu w Meksyku, gdzie rządzą przestępcy i wszyscy są skorumpowani?
 
 
Red-sun 


Wiek: 39
Dołączyła: 28 Wrz 2011
Posty: 72
Wysłany: 7 Maj 2012, 10:27   

Tak, to właśnie to "el pueblito" jak mówią ;) Straszne, co tam się działo, albo i dzieje, nie wiem w sumie jak to wyglada po zamknięciu tamtego.
_________________
Przykre impulsy
 
 
anna.kotecka 


Wiek: 43
Dołączyła: 05 Maj 2011
Posty: 41
Wysłany: 7 Maj 2012, 14:47   

Nooo... strasznie tam.... Zobaczcie co w sieci znalazlam...

Nazywane było najgorszym więzieniem w całym Meksyku. „La Universidad del Crimen”, „Uniwersytet Przestępców”, prawdziwy koszmar logistyczny i humanistyczny. Zorganizowana przemoc, korupcja, przeludnienie to codzienność meksykańskich więzień, ale „El Pueblito” zawsze było wyjątkowe. Za murami więzienia zawiązała się unikalna społeczność, tworząc własny, rządzący się zupełnie innymi prawami, całkowicie odseparowany świat. To skazańcy sprawowali tu największą kontrolę, nielegalny handel narkotykami kwitł w najlepsze, a wizyty ludzi „z zewnątrz” nie były problemami – każdy mógł spotkać się z każdym, o ile strażnicy dostali odpowiednio wysoki napiwek. Oficjalnie nazwane El Centro de Readaptacion Social de la Mesa, przechrzczone na kolokwialne „El Pueblito”, więzienie zostało powołane do życia w 1956 roku w Tijuanie.

Placówka mogła pomieścić dwa tysiące więźniów i była nowym eksperymentem resocjalizacyjnym, który już po kilku latach okazał się kompletnie nieudanym pomysłem. Skazańcy mieli na tyle duże pole manewru, że mogli zapraszać swoje rodziny i żyć z nimi przez jakiś okres czasu, nie martwiąc się o nagłe przerwanie odwiedzin. W założeniu takie działanie miało wspomóc resocjalizację przestępców, wyciągnięcie do nich przyjaznej ręki i uświadomienie, że nie stracą kontaktu ze światem zewnętrznym. Jednak projekt pozostał raczej w sferze wyobrażeń. „El Pueblito” zaczęło żyć własnym życiem. Żony, dzieci, wnuki, całe wręcz rodziny zaczęły zamieszkiwać z początku przestrzennie zaprojektowaną placówkę. Większość z nich przychodziła i odchodziła, nie mogąc zdzierżyć panujących w więzieniu warunków socjalnych, zdarzali się jednak też tacy, którzy uczynili z „El Pueblito” dobrowolnie swój dom. Dzieci wychodziły rano do szkoły, po czym po południu wracały do więzienia. Parom udzielano ślubów, porody były na porządku dziennym, tak jak zgony z przyczyn naturalnych. Powstał stanowiący ułudę rzeczywistości mikrokosmos, który stał się ewenementem na skalę światową.

Alejandra Cuervo została zatrudniona przez producentów na samym początku prac nad projektem, aby zebrać obszerne materiały na temat „El Pueblito”; prześledzić całą historię więzienia, porozmawiać z byłymi więźniami i spisać ich anegdoty oraz opowieści. „El Pueblito” oznacza dosłownie „małe miasto”. I tak było w rzeczywistości – było to prawdziwe miasteczko pełne znajdujących się w opłakanym stanie domostw i sklepów zbudowanych wokół głównego dziedzińca. W pewnym momencie znajdowało się tam aż siedemset różnego rodzaju budynków. Jeśli miało się pieniądze, w „El Pueblito” można było kupić dosłownie wszystko. Na terenie więzienia szybko pojawiły się restauracje i budki z jedzeniem, w których sprzedawano tacos, pizze, hamburgery, soki i resztę podstawowego asortymentu. Więźniowie mieli dostęp do wypożyczalni kaset video, mogli rozmawiać z płatnych budek telefonicznych. Jako że w „El Pueblito” trafiali przestępcy o różnorodnych zawodowych kwalifikacjach, pojawiły się także zakład fryzjerski, kancelaria prawnicza oraz placówki szpitalne.

W więziennych murach funkcjonowały najlepsze kursy walutowe w całej Tijuanie, a w kioskach sprzedawano skradzione towary, które nierzadko kupowali wolni ludzie z miasta. Do „El Pueblito” przybywały również drużyny sportowe, żeby wyzwać skazańców na mecz piłki nożnej, futbolu amerykańskiego, koszykówki bądź siatkówki. Więzienne laboratoria produkowały własną amfetaminę. Na użytek handlu wewnętrznego i zewnętrznego. W „El Pueblito” można było dostać każdy możliwy narkotyk, a heroina, kokaina i marihuana były codziennością. Szefowie zawiązanych w ramach rozwoju społecznego mini-karteli prowadzili wewnątrz więzienia luksusowe życie, nie musząc przejmować się problemami świata zewnętrznego. Kariera przestępcza nabrała w meksykańskiej placówce penitencjarnej zupełnie nowego znaczenia. Niektórzy skazańcy byli tak bezczelni, że wymykali się do miasta na skok, po czym wracali uśmiechnięci do swego niecodziennego azylu. Był to świat, w którym przywilejami cieszyli się jedynie ci więźniowie, którzy mieli pieniądze i znajomości. Cała reszta żyła w nędzy i ciągłym strachu. Głód i poważne choroby likwidowały tych, którzy mieli pecha.
Najbogatsi i najbardziej wpływowi przestępcy „El Pueblito” byli dość akuratnie nazywani Maizerones, czyli „świnie jedzące zboże”. Większość z nich posiadała własne oddziały bojowe, posługujących się rewolwerami i bronią półautomatyczną jak uzi. W gruncie rzeczy Maizerones i ich specyficzni pretorianie rządzili całym więzieniem, gdyż czterystu wykwalifikowanych strażników więziennych nieustannie przebijało się w sposobach zwiększania własnych zysków. Każdy musiał im płacić, nieważne, czy ich do czegoś potrzebował, czy nie. Nie chodziło tylko o odwracanie wzroku przy szmuglowaniu broni i narkotyków, lecz także o takie drobnostki jak instalowanie w znajdujących się na terenie więzienia luksusowych domach jacuzzi bądź lodówek.

W pewnym momencie miarka się jednak przebrała. W godzinach porannych 20 sierpnia 2002 roku ponad dwa tysiące żołnierzy Armii Meksykańskiej najechało „El Pueblito”, czyszcząc więzienie z wszystkich przestępców i przenosząc ich do nowej placówki zwanej „El Hongo”. W ciągu kilku gwałtownych godzin „El Pueblito” przestało istnieć. W tym okresie w więzieniu przebywało około osiemdziesięciu amerykańskich obywateli oraz sześćset kobiet i dzieci żyjących w specyficznej symbiozie z sześcioma tysiącami więźniów, w wielu przypadkach będących jednymi z najbardziej niebezpiecznych meksykańskich zbrodniarzy.



A co do tego, ze to film zrobiony przez Mela i nie przez mela, to mam jeszcze taka ciekawostkę, że wyprodukowała ten film wytwórnia ICON (chyba), której Mel jest współwłaścicielem :) Nie można więc zagrac w filmie, wyreżyserować go i jeszcze wyprodukować... ;) Chyba, że sie nie znam ;)
_________________
Bób, Horror, Włoszczyzna!
 
 
Red-sun 


Wiek: 39
Dołączyła: 28 Wrz 2011
Posty: 72
Wysłany: 8 Maj 2012, 08:41   

Widac można - Mel Wszechmogący!
_________________
Przykre impulsy
 
 
Remi 

Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 55
Wysłany: 24 Maj 2012, 10:12   

Byłem na filmie i też czytałem wczęśniej o tym więzieniu więc to o czym piszecie w kontekście Gibsona nabiera sensu.
To był kontrowersyjny film jak zaczynali go kręcić bo rodziny więźniów protestowały jak Gibson pojawił się na terenie świeżo zamkniętego więzienia. Widocznie rodziny osadzonych którzy wcześniej tam z nimi mieszkali myśleli, że będą mogli tam wrócić. W filmie jest dużo o korupcji władz i policji. Mówi się też o handlu organami. I jak to wszystko naprawdę miało miejsce a wiele wskazuje na to, że miało to wielu ludzi mogło się też bać grać w takim filmie.
Pod tym względem to było genialne bo Gibson pokazał to więzienie lepiej niż filmy dokumentalne gdzie wiadomo, że nic się nie dzieje bo więźniowie przecież nie są tacy głupi,żeby szaleć pod okiem kamery pana z discovery.
_________________

 
 
Red-sun 


Wiek: 39
Dołączyła: 28 Wrz 2011
Posty: 72
Wysłany: 24 Maj 2012, 10:21   

No tak, prawda...

A co sądzicie o tak specyficznych reżyserach jak Tim Burton czy David Cronenberg?
_________________
Przykre impulsy
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by PhpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xand created by spleen modified v0.4 by warna


Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci

  
ROZUMIEM
Reklama
Baza przepisów kulinarnych Reklama


Chmura tagów

zwierzęta domy lublin reklama zdrowie kosmetyki dzieci Szczecin trawa hydraulik kursy językowe wycieczki eventy rowery języki obce niemcy dj na wesele torby LOT hurtownia nocleg Kraków rozwody ogród hobby wynajem zieleń torby kantor Toruń fitness ubrania finanse buty fakty nieruchomości pożyczka rower żarówki led pościel koszulki słodycze internet tłumacz przeprowadzka buty biura remont kominki bilety