Opisana sytuacja dzieje się chyba na każdym podwórku i nawet jeżeli ktoś pragnie pomóc, to najczęściej niewiele może zrobić. Super, że w tym wypadku się udało, w dużej mierze też dlatego, że owa pani Marysia okazała się kobietą rozsądną i potrafiła przyznać, że w jej rodzinie nie dzieje się dobrze i że ona sama nie daje sobie rady. Bo, o ile oczywiście podstawą jest, aby alkoholik uświadomił sobie swój problem, to równie ważną kwestią jest to, by osoby mu bliskie miały odwagę przed jednak obcymi ludźmi przyznać, że ich rodzina ma problem. To wbrew pozorom nie jest łatwe. Naprawdę podziwiam autorkę tego wątku.
_________________ [Sygnaturka dostępna od 25 postów]
Jednak jeśli chodzi o Panią Marysię, ona przeżywała dramat mieszkając pod jednym dachem z nałogowcem-alkoholikiem.To jej i jej dziecion należy się normalne życie i spokój w domu,którego ostatnimi czasy zapewne im ciągle brakowało.Plus mimo wszystko dla tego alkoholika,który jak gdyby dobrowolnie podjął się leczenia, a to nie łatwa decyzyja dla takiego człowieka. W tej chwili najważniejsze jest to,aby wytrwał w tym stanie najdłużej jak się da,lub na stałe,bo każdy powrót i każde następne podejmowanie leczenia- przeważnie kończy się nieciekawie dla chorego, któremu wówczas jest i tak wszystko jedno.Dlatego warto czasami zwracać uwagę na to co dzieje się u sąsiada, ale nie oznacza to,że należy wtykać nos w nie swoje sprawy.
_________________ Pouczać innych jest łatwiej niż siebie
Tylko, że czasami warto się zastanowić,czy to nie przyniesie odwrotnego skutku od zamierzonego. Znam pewną rodzinę,gdzie małżonek tłukł dosłownie swoją żonę, a kiedy sąsiedzi interweniowali i przyjechała policja,to raz że żona wyparła się wszystkiego,a dwa ci co donieśli mieli "przechlapane" dosłownie i w przenośni u tego faceta,byli zastraszani,szykanowani,a i maltretowana żona łaskawie pogniewała się na tychże sąsiadów.Czyli nie każda pomoc, okazanie serca przynosi odpowiedni efekt.Ale oczywiście nie wolno być obojętnym na krzywdę drugiego.
_________________ Pouczać innych jest łatwiej niż siebie
Tak na prawdę to ta kobieta by musiała zadzwonić po policję, co go zamkną raz na zawsze a nie, ża wiecznie wraca i robi to samo, ale moim zdaniem to nic nie zmieni dopóki coś się nie stanie i nie zamkną go na amen.
Jestem sceptycznie nastawiony do angażowania się problemy takich rodzin. Rzadko kiedy daje to cokolwiek. Ale cieszę się, że akurat w tym przypadku interwencja poskutkowała, chociaż jest to prawie nie do uwierzenia... :)
_________________ [Sygnaturka dostępna od 25 postów]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.