Czy boicie sie burzy ? Jakie odczucia u Was wywoluje?
Ja powiem , ze sie nie boje w przeciwienstwie do mojej mamy , bardzo lubie podziwiac wyladowania atmosferyczne oraz sluchac odglosy grzmotow , kreci mnie takie cos i gdy tylko moge to patrze przez okno :) mimo zakazu mamy .
Oj kiedyś bardzo się bałam teraz już mniej, nie raz chowałam się w łóżku, pod kołdrą, teraz mi to obojętne, lubię spoglądać za okno na błyskawice, jedynie grzmoty takie potężniejsze mnie przerażają :P
_________________ Piękno kobiety jest formą władzy!
Jak byłam mała to trochę się bałam tych grzmotów,szczególnie gdy były one bardzo mocne,czasami myślałam że dom rozwalą i będzie koniec :] teraz rzadko jest już taka mocna burza więc się nie boję :P
_________________
Das Schönste, was wir erleben können, ist das Geheimnisvolle.
Pamiętajcie:
1.Admin,Moderator ma zawsze rację.
2.Jeśli się nie zgadzasz patrz punkt 1.
Wczoraj wieczorem taka ciemna chmura szla , juz sie cieszylam ,ze cos bedzie sie dzialo , a tu guzik , tam daleko tylko widac bylo blyskawice i na tym koniec.
Jezus Maria ^^. Kiedyś jak byłam młodsza to w ogóle nie bałam się burzy. Będąc w 3 na 4 klasę podts. z rodzicami i moją koleżanką (którą zabrałam ze sobą oczywiście) pojechaliśmy na 10 dni nad jeziora pod namiot. Był fajny namiot, duży z dwoma sypialniami, jeden pawilon ogrodowy w którym była kuchenka turystyczna gdzie mama gotowała obiady przez 10 dni oraz kolejny pawilon ogrodowy w którym był zestaw ogrodowy gdzie jadło się. Tuż obok był zmontowany prysznic przez mojego tatę. Polegał na tym,, że były jakieś rusztowanie i czymś, jakoś nieprzeźroczysto niebieską folią. W 'kabince' była duża konewka z wodą, do której był przymocowany sznurek i jak się pociągnęło to lała się ciepła woda ;D. Było dosłownie prawie jak w domu. Do tego ponton (taki pomarańczowy, ratowniczy), moje 2 psy w komplecie.
Dobra ale po co ja to mówię?
Więc do rzeczy.
Pogoda przez 7 dni była genialna. Codziennie się kąpałam w jeziorze. Było super. 7 dnia mojego tatę naszło aby zrobił podkopy 'na wszelki wypadek'. Ludzie mijający nas żartowali 'Panie! po co pan robi te okopy. Piękna pogoda. Na nic się nie zapowiada'.
Około godziny 16 nadeszły dwie ciemne jak węgiel(dosłownie! Nic nie ubarwiam!), które przeszły bokiem. Natomiast godzinę później, jedna jeszcze bardziej czarniejsza szła prosto. Diametralnie zaczęło wiać. Niebo zrobiło się fioletowo-czarne. Zaczęło rzucać namiotem i 2 pawilonami ogrodowymi. Nie wiadomo, co trzeba było robić. Chować się do samochodu i zostawić resztę, czy jakoś starać się coś odratować. Było jeszcze gorzej. Ścianki od pawilony zaczęło wyrywać z zatrzasków, pies jeden uciekł. Ojciec ruszył w pogoń w poszukiwaniu za nim. Ja z matką i Ewką (kol) trzymałyśmy tyłkami ścianki p.o. Na domiar wszystkiego zaczął padać grad wielkości piłek do golfa. Pod ciężarem gradu jeden z pawilonów ogrodowych zaczął się łamać. Na głowę Ewy spadł cały stelaż. Czułam się jak byłby to koniec. Nie wiedziałam, co robić, czy płakać, czy śmiać, a może już modlić. Niebo przybrało barwy fuksjowej.Grzmoty były tak silne, że aż drżałam. Wiatr rwał ściany pawilonu robiąc dziury. Błyski zamieniały się w różne kolory. Po czerń zakończywszy na odcieniach szarości i złota. Wyglądało to jak apokalipsa (no bez obrazy Apo :P) Po jakimś czasie ucichło. Wokół zalewy panował chaos. Na drugiej stronie było widać straż pomagającą w usuwaniu powalonych na drodze drzew. Jedynie miejsce, które było suche i w całości był namiot. Tam było kilka suchych ubrać. Usnęłam ze zmęczenia podczas gdy rodzice w dalszym ciągu starali się uprzątnąć resztki byłego prysznica. Cały czas się przebudzałam. Rankiem poszłam z tatą i Ewą nad źródło. To co ujrzałam było niemal do wyobrażenia. Samochody po przygniatane przez drzewa, pozostałości namiotów, szczątki jedzenia - wszystkiego.
Jeden facet mówił, że namiot z 4 dzieci wiatr 'podnosił' na wysokość pół metra. Jedni zostawiali namioty i wsiadali do aut i odjeżdżali. Drzewa były nawet powyrywane z korzeniami. Zaś jednemu wędkarzowi zwiało okulary z nosa za 700 zł xD.
Po zalewie pływały jeszcze jakieś pontony, które zwiało tej szaleńczej nocy.
Chyba ten jeden dzień zmienił we mnie, jak patrzę na różne zjawiska atmosferyczne. Boję się, że znów może coś gorszego się stać.
Powoli lęk mi przechodzi i lubię sobie popatrzeć na ładne pioruny jakie malują się na niebie.
no ja się nie boję, nigdy się nie bałam. choć też nie żebym wychodziła na dwór specialnie czy coś, bo niektórzy tak robią. ja sobie siedze w domku, bo pada też no i robie swoje. czasami kompa wyłącze jak źle ale w mieście się tak nie zdarza.
Lubię burzę, choć nie pamiętam kiedy ostatnio mnie nawiedziła.
Lubię patrzeć przez okno na błyskawicę. To jest piękne zjawisko ;P
Jak byłam mała bałam się tych ciężkich grzmotów. Dopóki siedzę w domu jest fajnie ;)
To ja też przy okazji coś opowiem. :p
Było to jak miałem ok 12 lat. Normalny dzień- wakacje. Po południu zaczeła sie burza. Później była mocniejsza i na dodatek huragan był. Ja jako taki mały gówniarz oglądałem przez okno jak łamią sie gałęzie. Momentalnie się ciemno zrobiło, druty pozrywało więc prądu też nie było. Matka odciągnęła mnie od okna i nagle taki wielki huk. Wszyscy myśleli że to przez burze. Dobra wszystko ucichło ja wychodze na dwór jako pierwszy, patrze i wielka grusza która stała obok domu leży przewróciła się na dom. Cała!. Na szczęście nic wielkiego się nie stalo. Mała dziura w dachu tylko.
Jeszcze miałem pare takich przygód, np w ubiegłym roku też przez wakacje na moment wyjrzałem przez okno w czasie burzy i piorun trzasnął jakieś 30m od mojego domu. Na przeciwko tego okna. Fajny widok :P
_________________ W chwili, gdy poczujesz w sercu miłość i doświadczysz jej głębi, odkryjesz, że dla Ciebie świat już nie jest taki sam, jak był do tej pory
No to my z kuzynka gapilysmy sie w okno podczas burzy i nagle jak nie walnelo w pobliski slup wysokiego napiecia az nam sie w oczach zaswiecilo i w pisk az jej mama przyleciala szybko do nas , pare lat temu tato rabal drzewo w szopce , pogoda sloneczna piekna ,nagle ruszyl sie wiatr , byl coraz silniejszy , szla wtedy jakas traba powietrzna z okolic Kępna a wraz z nią burza , wichura , tacie w ostatniej chwili udalo sie uciec a dach szopki poszedl w gore , mial szczescie .
boje sie panicznie czarnych chmur jak jestem sama lub jestem daleko od domu to wieje jakbym miala motorek :) , a jak jestem z moim Miskiem i jest dosc spokojna burza to sobie figlujemy, albo gramy w karty zeby sie nie zastanawiac czy uderzy obok czy nie uderzy.Jak juz uderzy to chowam sie pod kocyk.Kiedys jechalam z rodzicami autem w czasie traby powietrznej zatrzymalismy sie akurat kolo kapliczki, nic nie bylo widac doslownie ciemnosc.Jak juz przeszlo to ukazaly sie poobalane drzewa powyrywane z korzeniami to bylo straszne to cud ze zadne drzewo nie zwalilo sie na samochÓd, nie bylo gdzie uciekac ani jak odjechac bo silnik zalalo.Nikomu nie zycze spotkania z takim zywiolem.
A ja nie, lubie jak jest burza i ostra ulewa, wtedy dostaje kopa i lubie szalec, nie lubie jak przez burze są ofiary i zniszczenia, ale uwielbiam czarne chmury. A błyskawice.... Boskie sa, ciekawi mnie jak mogą tyle mocy wyprodukowac ;)
_________________ ../redir/new-movies.pl
ewaaaa4
Wiek: 37 Dołączyła: 21 Sie 2014 Posty: 155
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.