Forum ogólnotematyczne - Popiszmy.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Jak mądrzeć- jedna z Ofert
Autor Wiadomość
Rub-i-kon 

Wiek: 45
Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 3
Wysłany: 7 Luty 2021, 20:56   

Witaj Fraktal!

Cieszę się, że odpisałeś na mój post. Oczywiście, daleki jestem od nazywania dr de Bono „prowokatorem” (to rzeczywiście może kojarzyć się z jakimiś podejrzanymi gierkami między ludzkimi, jeżeli ktoś interesuje się historią, to dzieje ludzkości aż pęcznieją od różnego rodzaju skandali na ten temat), natomiast dla mnie jest oczywiste, że zarówno on jak i autor naszego tematu sprowokowali (i to już nikogo nie boli) mnie do wglądu w temat mądrości, zdrowego rozsądku w zupełnie nowy sposób, za co jestem im wdzięczny. De Bono w swoich pracach nazywa to „prowokacjami”. Często spotykamy się w naszym życiu z tym pojęciem, „ktoś mnie do czegoś sprowokował” i wcale nie nadajemy temu pejoratywnego znaczenia. Lub mówimy „dałem się niepotrzebnie sprowokować” i wówczas nie mamy powodu do zadowolenia z braku panowania nad sobą.

Jestem przekonany, że z prowokowaniem stykamy się po kilkadziesiąt razy dziennie, tyle, że jest to proces mało uświadamiany przez tych, którzy stosują prowokację i ich odbiorców, w ferworze dnia nie wnikamy w te procesy z uwagi na brak czasu, lub nie przyznawania temu znaczenia. Świadoma prowokacja stosowana jest chociażby w nauce, szczególnie w poszukiwaniu nowych nieznanych jeszcze rozwiązań, lub w nauczaniu i jest elementem „Metod aktywizujących” uczniów. 😊 😊 😊 czuje się mocno aktywizowany przez nasz temat!

Dlatego jeżeli ktoś chce kogoś do czegoś sprowokować, np. w słusznym celu, to zawsze jest pytanie do jakich granic ta prowokacja jest możliwa, jeżeli nie zakłada szkody drugiemu? Lekarz, który styka się z chorobą i na podstawie badań podejmuje decyzje o sprowokowaniu określonych reakcji organizmu, bierze na siebie odpowiedzialność za skutki tej prowokacji, jak każdy inny człowiek w dowolnej sytuacji.

Często obserwuje się taki mechanizm w relacjach między ludzkich – „sprawdzanie lojalności” – nie wnikam już w to, że to oznacza brak zaufania z jakiegoś powodu, w polskim prawie od 10 lat istnieje „prowokacja kontrolowana” w dyspozycji policji. Agencje detektywistyczne wprost proponują usługi w tym zakresie, jak sprawdzić współmałżonka, partnera w biznesie itd.

Budowanie zaufania jest najtrudniejsze, w tym może pomóc tylko „mądrość życiowa”, jak mówi de Bono ona nie występuje automatycznie u siwych starców, czy staruszek, jej można uczyć od dziecka, nie zależy ona od wieku danej osoby. Uleganie naszemu lenistwu i nie podejmowanie mozolnego budowania zaufania nigdy nie da odpowiedzi na pytanie czy ktoś jest lojalny?

Wspólnie analizując nasz temat „Jak mądrzeć…” wzajemnie prowokujemy się, bodźcujemy informacyjnie i aktywizujemy, ja korzystam?

Człowiek rozsądny umie zaadoptować się do istniejącej sytuacji.

Wkładam, w tym momencie tą jakże celną myśl de Bono, która mówi o pewnej zdolności człowieka, zaadoptowania się do tego jak jest naprawdę, wyzbycia się złudzenia co do tego jak mogłoby być naszym zdaniem. Pozornie, zawsze mamy dwa wybory, zmieniać, albo dostosować się do sytuacji. De Bono ostrzega przed podejściem zachodnim – „Masz starać się zmieniać świat – tak działa postęp na Zachodzie”, co z tego wychodzi, to każdy widzi własnymi oczami. Takie zupełne dostosowywanie się jest bierną postawą akceptacji, wynikająca z wygody osobistej. Albo bunt „za wszelką cenę” na zastane, albo „fałszywa pokora”. Mądrość Wschodu proponuje o wiele „lepsze” rozwiązanie, równoważenie skrajności, wychodzenie poza druzgoczący bunt lub z drugiej strony, tylko pasywne poddanie się zastanej sytuacji. „Staraj się zmieniać siebie (to nastawienie wschodnie)” jeżeli masz we krwi wrodzoną skłonność do buntu, nie zniszcz tej wielkiej siły, lecz ukierunkuj ją właściwie, zbuntuj się przeciwko sobie głupiemu, nierozsądnemu, poszybuj z całej siły w górę, aby stać się mądrzejszym, nie poddawaj się ogólnie przyjętym schematom. To wycofanie skupienia z tej tendencji trzymania się kurczowo tylko tego co zewnętrzne i pomijanie pracy nad swoimi cechami wewnętrznymi, nie prowadzi do pogodzenie tych dwóch światów. „Również możesz starać się zmieniać własne spostrzeganie”, de Bono nieustannie podkreśla wagę percepcji w naszym życiu. Cóż z tego, że znamy sposoby i metody na rozwiązywanie zadań, jeżeli brak nam danych, a za ich dostarczanie odpowiada percepcja. Najlepsze algorytmy nie mają znaczenia gdy wkładamy w nie fałszywe dane, mało tego, wpuszczają nas w ślepe zaułki, z których potem trudno wyjść, ponosimy straty z tego powodu. To pewnie stąd „łatwe osądy i fałszywe pewności”.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Fraktal 

Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 0
Wysłany: 2 Marzec 2021, 23:29   

Witaj Rub-i-konie.
Zauważyłem, że bardzo uważnie zapoznałeś się z moim ostatnim wpisem, dlatego w Twojej odpowiedzi odnalazłem wiele ważnych wskazówek.
Dotychczas uważałem pokojowe nastawienie do bliźniego i świata za najbardziej pożądaną cnotę człowieczą i takiej wzajemności oczekiwałem. Zrozumiałem jednak, że świat bez konfliktów nie istniał i nigdy nie zaistnieje. Wynika to z samej jego natury szukającej równowagi pomiędzy chwytającymi się za bary żywiołami; w gęstwinie leśnej trwa cicha wojna najmniejszego listka o dostęp do światła, a korzenie drzew drążąc ziemię rywalizują o dostęp do wody. Zwierzęta od biegunów do tropików walczą o przetrwanie w wąskich granicach obiegu energii, a my współcześni w pułapce pragnień zadziwiamy nawet Dalajlamę – zacytuję – „Człowiek poświęca swoje zdrowie by zarabiać pieniądze, następnie zaś poświęca pieniądze by odzyskać zdrowie. Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się w teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości ani przyszłości; żyje tak jakby nigdy nie miał umrzeć. Po czym umiera, tak naprawdę nie żyjąc.”
Puściłem oko do samego siebie, gdyż najzdrowszy śmiech to ten, gdy śmiejemy się z samych siebie, gdy pomimo, że „odcisk zabolał”, dzielnie znieśliśmy próbę prowokacji.
Teraz na poważnie przypomnę proste zasady:
Chcesz być kochanym? Pokochaj wpierw siebie.
Oczekujesz lojalności? Bądź najpierw zawsze lojalny wobec siebie.
Oczekujesz zaufania? Jak możesz tego chcieć, skoro nie ufasz samemu sobie?
Dałeś się sprowokować? Podziękuj z pokorą „prowokatorowi” ponieważ odsłonił twój słaby punkt, który musisz wzmocnić, zanim ktoś o złych zamiarach wykorzysta to przeciwko tobie.
„Si vis pacem, para bellum” mówi przysłowie łacińskie – cytowane przez Wegecjusza rzymskiego historyka z IV w. n.e. – w dosłownym tłumaczeniu „jeśli chcesz pokoju szykuj się do wojny”. To jest cała kwintesencja obracająca w pył moje wątpliwości co do sztuki „prowokacji mentalnej” stosowanej w metodzie heurystycznej dr de Bono.
Celowo nawiązałem do pojęcia „mentalność”, gdyż w niej tkwi całość przekonań, postaw i zachowań wynikających ze sposobu myślenia danej grupy społecznej lub jednostki. Na naszą mentalność mają wpływ różne czynniki; rodzinne, narodowe, kulturowe czy też biologiczne, a są w nich zapisane proste schematy oparte na instynkcie przetrwania, generującym "łatwe osądy i fałszywe pewności”.
Jak w Imperium Romanum do dziś wznoszone są okrzyki „panem et circenses” - „chleba i igrzysk” – a tymczasem, gdy trwa widowisko lisy – znające ludzką naturę – wynoszą kury z kurnika. Rezultatem tego zbiorowego braku rozsądku jest soczysty AFEKT, jak w przysłowiu z mojego dzieciństwa „kto rano skacze ten wieczorem płacze”.
Dlatego jeszcze raz przywołam Wegecjusza w kontekście sztuki przygotowywania się na ewentualność prowokacji i powściągania AFEKTU; poprzez ćwiczenie cnoty męstwa, kunsztu i wiedzy, a wtedy „nikt nie boi się robić rzeczy, co do których jest pewien, że się ich dobrze nauczył”.
Dlatego warto starać się zmieniać samego siebie, by zmieniać własne postrzeganie, by nie trafić „w ślepe zaułki, z których potem trudno wyjść, ponosimy straty z tego powodu”.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Rub-i-kon 

Wiek: 45
Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 3
Wysłany: 8 Marzec 2021, 18:55   

Fraktal puszczam do Ciebie oko, śmiejemy się razem 😊!

Użyłeś pojęcia „mentalność”, co mnie zainspirowało do określonych przemyśleń w naszym temacie. W Sieci znajdziemy wiele koncepcji czym ona jest.

Przykładowo – mentalność nas wyróżnia ale i stanowi ważny element naszej tożsamości. Obejmuje normy i zasady, jakimi kierujemy się w życiu. Tworzy się na przestrzeni wielu lat, wpływ na nią ma zarówno historia, kultura, jak i to, co wydarza się w naszym życiu.
Czym jest mentalność?

Mentalnością nazywamy zbiór postaw, przekonań, poglądów określonej zbiorowości społecznej, może to być grupa lub cały naród ale i konkretna osoba. Mentalność stanowi niejako system norm, wartości i zasad, jakimi dana osoba czy grupa kierują się w życiu, które są dla nich ważne i które sprawiają, że żyją i zachowują się w określony sposób. Zwykle zasady, osadzone w mentalności przejmowane są przez pokolenia, nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo nasza mentalność wpływa na nasze życie i postępowanie.

Istnieją różne typy mentalności, przykładowo mentalności narodowe. Mentalność Polaka, Anglika, Amerykanina, Włocha itd. Mentalności etniczne, Azjaty, Afrykańczyka czy Europejczyka. Nie chcę się w to zagłębiać, ponieważ to co dla jednego narodu, lub rasy jest korzystne i oczywiste, dla drugiej niekoniecznie, a wręcz przeciwnie. Jeżeli w jurcie azjatyckiej rodzina podczas posiłku radośnie beka lub puszcza wiatry, to temu się nikt nie dziwi, jest to aprobowane, a w europejskim SALONIE tego typu zachowanie traktowane jest nagannie i z obrzydzeniem. Zawsze pozostaje pytanie kto na tym tak naprawdę lepiej i zdrowo wychodzi? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Każdy człowiek ma prawo do własnych zachowań, o ile nie jest to krzywdzące i szkodliwe dla innych.
Dr de Bono twierdzi, że każda dyskusja, wymiana poglądów powinna opierać się na trzech filarach:

1. Dyscyplina tematu.
2. Dyscyplina czasu.
3. Dyscyplina miejsca.

Ponieważ to wnosi ład w wymianę poglądów i daje szansę na przejrzystość wypowiedzi. Zgadzam się z de Bono, dlatego dostosuję swoją wypowiedz o mentalności do naszego tematu i proponuję ograniczenie rozpatrywania pojęcia „mentalność” do określonej sfery:

1. Mentalność wyposażona w cechy mądrościowe.
2. Mentalność pozbawiona tych cech.

Dlaczego taki podział mnie interesuje? Ponieważ uważam, że taki podział to podejście uniwersalne do problemu mentalności, a nie jak to często bywa podejście jednostronne, samolubne i egoistyczne, w którym chce się widzieć u kogoś źdźbło, a u siebie nie widzi się belki. Niech nas zastanowi co nas kłóci, a co nas może połączyć? Profesor Pietrasiński uważa, że Mądrość ma jedyną w swoim rodzaju właściwość, której nie posiadają inne czynniki określające mentalność człowieka – „Mądrość jako cel integrujący”. Mentalność człowieka może być bardzo bogato wyposażona w wiele cech, lecz cóż mu po tych cechach, jeżeli one ze sobą nie współpracują, a nawet walczą nieustannie, pragną zdominować siebie wzajemnie i wysunąć na czoło, aby zagarnąć wszystko tylko dla siebie, kosztem innych. Jest to wewnętrzna dyskryminacja jednych cech nad drugimi. Przebywanie w takim stanie psychicznym musi przenosić się na zewnątrz, powodując wiele niepotrzebnych konfliktów. Nie zapominajmy, że mentalności nie da się ukryć przed innymi ludźmi, to jest nasze wnętrze, które odciska się jak znak w naszym postępowaniu.

W jednym ze swoich wpisów AUT, powołując się na dr de Bono napisał – „Wszystko jak widać może być użyte w dobrych i złych zamiarach, to tyczy również naszego szufladkowania, można używać i dobrze, i źle. To ważna funkcja „mądrości”, która upewnia nas, że system myślowego szufladkowania używamy poprawnie, bo gdy użyjemy przez zadufanie może to skończyć się niebezpieczeństwem, trzeba używać szufladek tak by nam pomagały, aby nas nie więziły”.

Znam człowieka, który w swoim pedantyzmie do przesady był więźniem szufladek i półek w szafie, godzinami układał ubrania, wygładzał najmniejszą fałdkę, powtarzał te czynności po kilkanaście razy, nie miał siły, żeby oderwać się od tego, zabijała go ta wymyślona doskonałość, spóźniał się na wszystkie umówione spotkania po kilka godzin, ponosił przez to straty, niczego go to nie uczyło, o ile wiem tkwi w tym do dzisiaj. Znałem innego, który wrzucał w pędzie rzeczy do szafy i nie patrzył co gdzie umieszcza, chełpił się tym, że nie trzyma się zaszufladkowania i nie zależy od etykietek. Chaos, który wprowadzał, szkodził nie tylko jemu, był bardzo uciążliwy dla innych.

Tak wyglądają ludzie skrajni, przypominam powiedzenie starożytnych – „Mądrość to równoważenie skrajności”. Profesor Zbigniew Pietrasiński podał nam receptę na „mentalność kształtowaną przez mądrość” – „Najogólniej rzecz biorąc mądrość oznacza:Posiadanie dużej wiedzy, i to przede wszystkim wiedzy o praktycznym, życiowym znaczeniu, nabytej w znacznej mierze w wyniku osobistych doświadczeń życiowych, osobistych spostrzeżeń i refleksji”. Mentalność poddana zabiegom mądrościowym, musi być praktyczna i sprawdzać się w życiu, niech każdy kto chce mi zaprzeczyć w tym momencie, nie zabiera głosu, zanim nie sprawdzi tego w działaniu, „mentalność steoretyzowana”, nie ma nic konkretnego do zaproponowania, dopóki nie potwierdzi własnych teorii doświadczalnie własnym życiem. Bez tego jesteśmy jedynie „nieudacznikami” narzekającymi na wszystko dookoła.

Co powinniśmy włożyć z własnej woli, dodatkowo, do tej naszej mentalności, aby stała się rozsądna i mądra, oprócz tego co wkłada nam społeczeństwo? Oto co proponuje profesor Pietrasiński (przypomnienie):

„Wiedza i doświadczenie życiowe. Mądrość przejawia się głównie w takich sytuacjach, jak ocenianie ludzi i zdarzeń, podejmowanie ważnych postanowień, przewidywanie konsekwencji własnych i cudzych czynów, udzielanie innym rad w ich decyzjach życiowych i kłopotach osobistych”.

Ocenianie ludzi i zdarzeń może przebiegać różnie, zamiast widzieć realnie sytuację, jak uczy de Bono, powstrzymując się od „pułapki inteligencji”, która oznacza brak dystansu i cierpliwości w zgłębianiu sytuacji, śpieszymy się (nie wiadomo dokąd) nadmiernie poganiani przez „cywilizację tandety”, uzyskując efekt „projekcji stereotypu”, która zastępuje nam „żywą percepcję”. Mamy wówczas „wykrzywioną percepcję”, której efektem jest zbieractwo „bzdurnej wiedzy” oraz napełnienie „fałszywymi doświadczeniami”. Mądrość wyklucza zdanie się tylko i wyłącznie na los i opieranie się o przypadkowość, może sprzyjać jedynie „kapryśnej mentalności”, w odróżnieniu od „mentalności poważnej i pracowitej”, która opiera się na mądrze zaplanowanych działaniach.

„Uczenie się. Znaczną część wskazanej wyżej wiedzy zdobywa się w toku obcowania z ludźmi i uczestnictwa w licznych sytuacjach i sprawach życiowych”.

Ludzie uczą się oficjalnie przez kilkanaście lat i jakoś nie widać, żeby uczono ich jak mają się uczyć. Ich umiejętność uczenia się w trakcie szkoły czy studiów jest zlepkiem przypadkowo nabytych cech, nie ma w tym żadnego programu celowego, dlatego uczniowie przeżywają niezbyt przyjemne perypetie z tego powodu w szkole podstawowej, średniej i jeżeli im się uda w czasie studiów. Wielu posiada „mentalność leniwego chytrusa”, ponieważ nie widzą sensu w zdobywaniu wiedzy, uznają ją za nieprzydatną i niepraktyczną w życiu, „uczą się” dla ocen i dyplomu, a nie dla samych siebie, to skutkuje przemykaniem się klasy do klasy, a na studiach z roku na rok, bo ważniejsze jest drugie, niejawne życie w szkole, pełne interesujących wydarzeń, to jest praktyka, która daje wiedzę praktyczną, jak się im wydaje. Taki sposób życia w konsekwencji musi zakończyć się porażką. Uświadomienie sobie tej porażki może doprowadzić do refleksji nad sobą i poszukiwaniem rozwiązań. Jeżeli „mentalność cwaniaczka” rozsypie się, człowiek uzna ją za nieprzydatną, niepraktyczną i nieperspektywiczną, i jednocześnie zrozumie, że nie chce cofać się do „mentalności ofiary”, to ma szansę na nową „twórczą i mądrościową mentalność”.

„Tajemnica mądrości tkwi więc nie tylko w liczbie i skali przeżytych doznań, lecz także w umiejętności czerpania z nich nauki. a. Wyciąganie maksimum poprawnych wniosków z własnych doświadczeń. b. Uczenie się z cudzych doświadczeń. c. Czerpanie z pisanych źródeł wiedzy o życiu i sprawach człowieka. d. Dodatkowe uzupełnianie swej wiedzy w toku rozwiązywania wyłaniających się problemów”.

W kształceniu powszechnym, od czasu do czasu (nie za często) i gdzieniegdzie (w niewielu miejscach), pojawiała się koncepcja nauczania przez przeżywanie. Nauka nazywa to angażowaniem emocji w proces kształcenia. Kto zastanawia się nad tym zawczasu, w jakim stopniu negatywne i niekontrolowane emocje mogą przeszkadzać uczniom i nauczycielom w zdobywaniu wiedzy? Kto zastanawia się jak mogą pomóc w procesie uczenia się emocje trzymane w ryzach? Dr de Bono wyraźnie podkreśla, że sam proces logicznego myślenia u każdego człowieka normalnego i zdrowego przebiega bez zakłóceń, gorzej gdy wchodzą w to emocje, które zakłócają ten proces. Emocje są konieczne jako siła napędowa, lecz powinny być oswojone, tak jak to przedstawia w swojej metaforze o białym i czarnym koniu – Platon, musi być woźnica, który ukróci ich narowistość, bo inaczej grozi to katastrofą. Mająca starożytne korzenie (podobną ideę znaleźć można np. w znacznie starszych od platońskich w pismach hinduistycznych Upaniszadach) koncepcja rozumu, który zdolny jest opanować ciało i emocje przetrwała wieki i dziś jeszcze trzyma się dosyć mocno pomimo kolejnych twierdzeń nauki na to, że daleko nam do bycia stworzeniami racjonalnymi. Afekty i reakcje emocjonalne są znacznie szybsze i wcześniejsze od racjonalnego namysłu. To teoria naukowa, która znajduje potwierdzenie w „Neurotycznej osobowości naszych czasów” – Karen Horney, a przecież szkoli się praktycznie takie służby wyspecjalizowane jak straż pożarna, wojsko, czy policja i to pokazuje, że osoby takie pod wpływem treningu działając w ekstremalnie trudnych warunkach, w dużym stresie, potrafią zapanować nad emocjami. W zwykłym życiu, na co dzień nie spotykamy się zapewne z taka intensywnością nadzwyczajnych zdarzeń pobudzających adrenalinę, ale przecież nie jesteśmy od tego wolni całkowicie, to się może wydarzyć nam w każdej chwili. Mądrość kładzie nacisk na sztukę panowania nad sobą, lecz teoria to za mało, trzeba praktykować, trzeba się rozejrzeć dookoła, jeżeli ktoś ma problem z publicznymi wystąpieniami, to niech poszuka sobie dobrych kursów oratorskich, jeżeli boi się prowadzić samochód na drodze, to niech znajdzie dobrego instruktora jazdy i ćwiczy do tej pory, aż wyrobi sobie wstępne nawyki bezpiecznej jazdy, są dostępne kursy jazdy na lodzie, które uczą jazdy kontrolowanej w poślizgu. Dla chcącego nic trudnego. Kto ma lęk przed napaścią niech idzie na kursy samoobrony. Opanowanie którejś z tych dyscyplin, da na pewno podstawy panowania nad sobą i będzie się przenosić na inne aspekty naszego życia. Ważne żeby zacząć coś robić. Moja teza jest taka: bez zdolności panowania nad emocjami nie jest możliwe poprawne wyciąganie wniosków z własnych doświadczeń, a także uczenie się z cudzych itd.

Myślenie.

Jeżeli wierzysz, że każdy, kto jest wybitnie inteligentny, automatycznie staje się człowiekiem sprawnie myślącym, czyli kimś kto potrafi rozwiązywać problemy, to jesteś w błędzie – to znamienne słowa dr Edwarda de Bono. Inteligencja to tylko potencjał. Myślenie natomiast jest umiejętnością, która z tego potencjału korzysta. Z doświadczeń de Bono wynika, że większość szkół w ogóle nie uczy myślenia. Szkoła zasadziła się na nauczaniu informacyjnym, bo z zasobu informacji łatwo egzaminować. Myślenie nie zastąpi informacji, ale informacja może stać się namiastką myślenia. Myślenie konieczne jest w twórczości, projektowaniu, działalności gospodarczej i gdy wkraczamy w jakieś nowe obszary. Stoimy przed wyborem, jak się zebrać na odwagę i zrezygnować ze zdobywania informacji, a więcej czasu poświęcić na naukę myślenia, żeby lepiej wykorzystać te informację, która już mamy. Dobrym przykładem tego sposobu myślenia jest różnica w modelu Gospodarki Intensywnej i Ekstensywnej. Gospodarka intensywna to system ekonomiczny, w którym ważną rolę odgrywa wydajność pracy. Jest ona wysoka, dzięki czemu można optymalnie użytkować zasoby. Ten system cechuje oszczędne podejście do wydobycia surowców. Wykorzystywane są one w niezbędnym stopniu, który można ograniczyć poprzez zastosowanie nowych technologii, usprawnianie produkcji. Przez analogię, na poziomie myślenia intensywnego, nasz wysiłek kierujemy na coraz to bardziej operatywne myślenie. W przypadku gospodarki ekstensywnej główne założenia są odmienne. Wytwarzanie większej ilości dóbr staje się możliwe w efekcie wydobywania i eksploatowania coraz większych zasobów surowców, areałów ziemi rolnej. Wydajność samej produkcji jest niska, podobnie nakłady pracy i nakład pieniężny. Myślenie ekstensywne to przegięcie w stronę ciągłego szukania nowych źródeł informacji, bez należytego przetwarzania tego co już mamy. Pierwszy model myślenia buduje „mentalność jakościową” drugi „mentalność ilościową”.

Działanie.

Okazuje się, że myślenie i działanie to dwie zupełnie różne rzeczy i należy uczyć się ich niezależnie od siebie. Często można napotkać ludzi, którzy jak o czymś pomyślą, to z automatu uważają, że już coś się robi, ten błąd potem dużo ich kosztuje, bo tak naprawdę nic się nie dzieje. De Bono takiego rodzaju „mentalność iluzoryczną” nie oszczędza i „punktuje” – ostro. W naszym systemie oświatowym pokutuje mit, że wiedzieć o czymś – to dosyć, wystarczy mieć wiedzę na jakiś temat, a niezbędne działania staną się jasne i oczywiste, że wystarczy dokładna mapa, żeby łatwo poruszać się w terenie. Świat realny jest zupełnie inny. Działanie wcale nie jest łatwe, przekonali się ci, którzy narysowali sobie np. projekt krzesła, a w rzeczywistości wyszła im jakaś pokraka zwichrowana. Z drugiej jednak strony działanie wymaga niemało myślenia. Działanie to nie tylko oddziaływanie na rzeczy, to radzenie sobie z ludźmi, podejmowanie decyzji, twórczość, strategie i nadzór ich realizacji, robienie planów i wprowadzanie ich w życie. Wymaga radzenia sobie z konfliktami, trzeba się targować, negocjować i ubijać interesy. Trzeba wyceniać, oceniać, osądzać, robić rachunki strat i zysków. To wymaga myślenia, ale również umiejętności działania , operatywności. Każdy kto nie chce uczyć się metod działania, zostaje w tyle, przestaje być konkurencyjny. Kto w młodości nie nauczy się operatywności (chociaż nigdy nie jest za późno), będzie musiał zostać teoretykiem. W działaniu oprócz umiejętności przemyślenia takich rzeczy jak: poglądy, różne interesy, priorytety, cele, rozwiązania alternatywne, skutki i następstwa, wymaga się działania „na wyczucie, „na nosa” i wielu jeszcze innych, wykraczających poza zwykła analizę informacji.

Na co my właściwie mamy wpływ, co od nas zależy, żeby nie być rezultatem tylko i wyłącznie przypadkowości – „ofiarą losu”, co możemy zrobić dla siebie samych i innych, żebyśmy nie wstydzili się swojej „miałkiej mentalności”, żebyśmy byli spokojem – „wykuwali swój los” i nie musieli tłumaczyć się niepotrzebnie ze swoich nietrafionych działań tak przed sobą, jak i innymi?

Wyżej podjąłem moją osobistą próbę zarysowania, co można wprowadzić w swoją mentalność, jak uporządkować to co już mamy, bez rzucania się na tandetne nowinki, by pod wpływem ich dyktatu bezsensownie „zabijać czas”.

Tutaj należy podziękować śp. Profesorom; Zbigniewowi Pietrasińskiemu i Jarosławowi Rudniańskiemu, innym wymienionym luminarzom nauki w naszym temacie oraz żyjącemu jeszcze dr de Bono – upowszechniającemu niestandardowe podejście do wiedzy (w tym do Mądrości), wielkie „Bóg Zapłać” za ich wkład w niedopuszczanie do „społecznej atrofii” Mądrości – Arcywiedzy (Pietrasiński), tej Wyższej Praktycznej Wiedzy. Wierzę, że nasz temat jest pewnego rodzaju „HOŁDEM” złożonym tym niezwykłym ludziom! Jest również próbą „odkurzenia” i wznowienia tematu o Mądrości, tu podziękowania dla AUT! Każdy kto czyta i przetwarza oceni, czy jemu się to przyda…

Sądzę, że mogę z pewnością liczyć na głos stałego uczestnika – „Fraktala” oraz innych, którzy zapoznają się z moim wpisem.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Fraktal 

Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 0
Wysłany: 26 Marzec 2021, 13:55   

„Oliwa sprawiedliwa zawsze na wierzch wypływa”, tak bym podsumował Rub-i-konie - AUT Tematu, oraz Twoje - aktywizujące mnie do czerwoności - przesłanie.

Rozwijając tą myśl, wymienionych: dr de Bono, profesorów Zbigniewa Pietrasińskiego i Jarosława Rudniańskiego i innych wspomnianych na naszym forum luminarzy Zdrowego Rozsądku, porównałbym do bezcennych Kropli Mądrości, unoszących się na rozhuśtanych tandetnymi afektami falach naszych mentalności.

Ktoś skradł Neptunowi trójząb i mąci nim Ocean Życia pakując w nasze umysły płytką wiedzę, usidlającą, podniecającymi zmysły pakietami, w stylu „proszę państwa co za emocje!”, a ich nęcący zapach roznosi się we wzburzonej toni, przynosząc kolejną złudę wytchnienia; wyrywającego z naszych serc, fotony bezcennej uwagi, która już do nas nie wróci … jeszcze jedna strata, niepowetowana strata zawłaszczona przez bezwzględną otchłań cudzej kabzy.

„Świat jest mentalny”; ktoś to powiedział, a wiedział co mówi gdyż siła naszych myśli wystrzeliwuje rakiety w kosmos, stawia tamy na drodze potężnych rzek, a prąd spływającej z gór wody zamieniony w elektryczne napięcie, obrazuje przez plazmowe wyświetlacze, na ekranach naszych umysłów, nowe oszustwa niemożliwej do zweryfikowania, a więc nieprzydatnej do niczego; zaśmiecającej naszą wyobraźnię wiedzy.

Mądrość jest zawsze lojalna, zawsze cierpliwa, to na niej jedynie można się wzorować; ucząc się ufać sobie, gdy wiąże się siłą własnej woli, każdą oczyszczoną z chaosu emocji pierwszą myśl – „Myśl z duszy leci bystro nim się w słowach złamie …” jak to ujmował wieszcz Adam Mickiewicz – Myśl ukształtowaną w Słowo, zawsze; dojrzałe do naszych czasów, adekwatne do warunków, zasobów, środków, narzędzi, umiejętności, chęci i celu, nade wszystko nastawionego na Cel Nadrzędny, ochronę Życia – „S.O.S. dla ucznia” jak to ujął w swym najpopularniejszym poradniku „Jak się uczyć” prof. Jarosław Rudniański – poskramiając „bunt za wszelką cenę”, wyrzekając się „fałszywej pokory”, a jest na to tylko jeden sposób, zapisany w starohinduskiej tradycji: „Om! Spokój! Spokój! Spokój! O Ardżuno.” - i zbudź się nasza Nowa, nasza Staro-Nowa Tożsamości.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Rub-i-kon 

Wiek: 45
Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 3
Wysłany: 27 Marzec 2021, 20:19   

Fraktalu – pamiętasz swój pierwszy wpis z 19 stycznia 2020 roku?

Napisałeś, że temat Ciebie przyciągnął i zadałeś ważne pytanie – czy warto się tym zajmować?
Ciekaw jestem jaka będzie Twoja odpowiedź po ponad roku czasu pisania w naszym temacie?
Dalej stwierdziłeś, że dzięki temu widzisz coś czego wcześniej nie dostrzegałeś!

Jak często zadajemy sobie to pytanie Fraktalu, co ulepsza naszą percepcję, co jest tego przyczyną, czy jest to przypadek, czy zamierzony proces? Komu i czemu powinniśmy być za to wdzięczni?

Jestem wdzięczny autorowi tematu za metodyczne podejście do tematu Mądrości, przypomnienie sylwetki profesora Pietrasińskiego jak i jego prac.

Poniżej fragment jednej z jego książek, który z nową siłą przykuł moją uwagę.

„Rozwój intelektu nie może osiągnąć prawdziwie ludzkiej pełni, gdy podporządkowany jest całkowicie rozwiązywaniu wyspecjalizowanych problemów najpierw szkolnych, a potem zawodowych. Mało dziś popularnym ideałem wyższego rzędu jest w tej dziedzinie mądrość. Jego atrakcyjność będzie wszakże rosła w miarę rozwoju aspiracji duchowych ogółu”.

Zastanawia mnie co miał na myśli pan profesor w wyżej cytowanym fragmencie? Podejrzewam, że każdy zdrowo myślący człowiek zdaje sobie sprawę z potrzeby rozwoju. Tak się składa, że profesor pisał te słowa w latach 70 tych, kiedy nie było jeszcze mowy o Inteligencji Emocjonalnej i ówczesna maniera akademicka kładła jedynie nacisk na rozwój intelektu. Zarówno Pietrasiński jak i de Bono uparcie podkreślali w swoich książkach, że nie dają rozwiązań ostatecznych, a jedynie pragną pobudzać czytelników do samodzielnych przemyśleń i poszukiwania własnych rozwiązań, wręcz do ingerowania w ich teksty, aby czynić je własnymi. Dlatego profesor nie miałby mi za złe, że zmienię jego nazwę – „rozwój intelektu” na „rozwój wszechstronny”. Pedagogika współczesna mówi, że rozwój intelektualny nie jest najważniejszy, a jednostronność jest wręcz szkodliwa. Profesor tak myślał już wtedy, nie mógł w czasach komuny oraz obowiązujących trendów naukowych, napisać inaczej o rozwoju. Lecz chylę czoła przed jego odwagą i mądrością, że udało mu się wydać te książki w czasach „komuny”. Nie wyszedł poza pojęcie, ale odniósł się krytycznie do jego dalszych losów, co dotyczy jedynie sztywnych zadań szkolnych, których algorytm przenosimy na niwę zawodową i podejrzewam uzupełniając profesora, że także na inne dziedziny naszego życia – „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Profesor we wszystkich swoich pracach udowadnia nam, że jest apologetą w służbie Mądrości. Dalej ukazuje, ówczesny dosyć mizerny społeczny status mądrości – taki, który nie jest powszechnie używany; nie jest znany ogółowi społeczeństwa, nie cieszy się uznaniem; nie jest ceniony. Na końcu sugeruje idealne i optymistyczne rozwiązanie, widać w tym jego życzenie, uczynienia z Mądrości atrakcyjnego powszechnego programu. Jego idea w dużej mierze jest jak najbardziej aktualna do dziś i odzwierciedla niezbyt korzystne współczesne podejście do Mądrości. Powstaje jednak pytanie, patrząc na dzisiejszy świat, czy możliwa jest powszechna moda na Mądrość i czy była kiedykolwiek? Przecież profesor mówi często o bardzo intymnym i indywidualnym charakterze zdobywania mądrości.

Traktuję nasz temat jako pewnego rodzaju Klub Online dla ludzi zainteresowanych rozwojem wszechstronnym, bo jak uczą i potwierdzają dzieje ludzkości, zawsze istniały inicjatywy poszczególnych jednostek i mało licznych grup, których celem było poszukiwanie nowych dróg rozwoju wychodzących poza ogólną sztampę. Słyszę często narzekania osób, które nie mogą znaleźć dobrej pracy, jeżeli uczestniczą w tych samych szkoleniach co wszyscy, no to przecież nie mogą być konkurencyjni na rynku pracy. Dlatego wielkiej wagi nabierają słowa profesora Pietrasińskiego, dr de Bono czy innych, że nie wystarczy trzymać się ogólnego trendu, trzeba postawić na rozwój indywidualny, poszukać kilka osób zainteresowanych i wymieniać praktyczne doświadczenia. De Bono w swoich pracach niejednokrotnie zachęcał wprost do zakładania Klubów Lateralnego Myślenia, a profesor Pietrasiński do Klubów Twórczego Myślenia.

Każdy ma szansę na znalezienie „swojego Fraktala” 😊, aby tworzyć koło zainteresowań nawet zdalnie na odległość! Trzeba tylko wyjść z „własnego zaścianka”, aby wzbogacać się przez kontakt z innymi. Starożytna Mądrość powiada, że istnieją granice rozwoju indywidualnego człowieka i usytuowane one są między kompetencjami indywidualnymi, a społecznymi. Najważniejsza kompetencja indywidualna to kompetencja wiedzy i ile można jej zgromadzić samotnie? Najważniejsza kompetencja społeczna to kompetencja integracyjna, ucząca jak wiązać się na trwałe z innymi, wymaga praktycznych umiejętności, lecz skąd je brać. Stawiam tezę, że kompetencja integracyjna jest o wiele trudniejsza, bo siebie mamy zawsze pod ręka, gorzej z innymi, często trzeba na nich czekać, a to wymaga cierpliwości. Sobie samym nie stawiamy oporu gdy chcemy się przesunąć, a innych..?

Przypominam, że jeden z rozdziałów profesora Pietrasińskiego nosi tytuł „Mądrość jako cel integrujący” o czym wspominałem w poprzednim wpisie. Pod wpływem pewnej rozmowy (korzystność lub szkodliwość cudzego wpływu), popatrzyłem na ten tytuł w nowy sposób i zobaczyłem coś czego jeszcze nie widziałem oraz połączyłem to z wypowiedzią znanego mi mądrego człowieka. Co mi z tego wyszło podzielę się poniżej…

Gdyby zastanowić się nad sensem słów profesora i porównać cel do Mety, to od razu widzimy jakąś konkretną odległość do pokonania. Jeżeli mamy do czynienia ze sprinterami, stojącymi w blokach startowych, słychać strzał z pistoletu startowego, biegną, rozpędzają się, docierają do celu – mety. W takim razie patrzmy na Mądrość w tej odległości, którą wyznaczamy sobie do pokonania, wtedy Mądrość narasta i osiąga się cel. Takie patrzenie na Mądrość w nowy sposób, gdy uświadamiamy sobie, że Ona powiększa się i wzrasta, daje nam coraz mądrzejszego człowieka. Start ukryty jest w myśli Horacego – Sapere aude incipe – zacznij, odważ się, bez odwagi nigdy nie zaczniesz i nie zmądrzejesz!

Zjawiamy się w tym Świecie, nieporadni, bezbronni i zdani do pewnego momentu na łaskę opiekunów. Dlaczego jedni ludzie szybko się usamodzielniają, stają się sprawni, dobrze sobie radzą z przeciwnościami losu, są odpowiedzialni za to co robią, można na nich polegać, jeżeli trzeba są w stanie udźwignąć cudze problemy? Inni zaś, do końca pobytu w tym Świecie pozostają w tej dziecinnej nieporadności, nie radzą sobie z niczym, stają się zawalidrogami i obciążeniem.

Ktoś kiedyś powiedział, po urodzeniu się dziecka, rodzice w kołysce powinni znajdować instrukcję jego obsługi wraz z programem na całe jego życie. W oparciu o to mogą wychowywać dziecko, po takim przygotowaniu przekazać mu ze spokojem „program na życie”. To oczywiście jest bajka, ale w każdej bajce istnieje ukryte przesłanie, mam na myśli ów „program na życie” – gdzie go szukać?

Wszyscy stykamy się w takim samym stopniu z Mądrością, jak i jej brakiem, być może nie uświadamiamy sobie tego faktu. Przelatuje przez nas masa gigabajtów, jesteśmy poddani naciskowi ogromnej ilości informacji, czy nadążamy je przetwarzać? Jak mamy sobie z tym radzić?

„Program na Życie” – to sprawa indywidualna każdego człowieka. Gdy zetknąłem się z naszym tematem początkowo jako obserwator bierny, po jakimś czasie, włączyłem się w jego nurt jako obserwator czynny, zdałem sobie sprawę, że jest to PROGRAM, dzięki, któremu można uzupełnić swój własny program, a uważam, że nigdy nie jest zbyt późno, nawet dla staruszków, chyba, że ktoś uważa, że nic się nie da zmienić w życiu i pozostawia swój program sztywnym, zamkniętym i niezmiennym. Przecież życie się zmienia, chociaż rządzi się stałymi prawami.

W 1 fazie postrzegałem temat „Jak mądrzeć…” jako pewnego rodzaju kuriozum, ponieważ nie spotkałem się do tej pory z takim pomysłem i inicjatywą prezentacji Mądrości. Trudno mi było sklasyfikować to z czym się zetknąłem. Dopiero po aktywnym wejściu w 2 fazę, a następnie w 3 fazę – próba praktycznego stosowania tego co przetwarzam, utwierdziłem się w tym, że jest to PROGRAM.

Śmiem twierdzić, że dobry i sprawdzony „program na życie”, to połowa sukcesu, wielu ludzi ciągle się waha, boją się z czymś zastartować. Jak nie zaryzykujesz, to nigdy się nie przekonasz, do czego możesz dojść, jakie zdobędziesz doświadczenia, na ile narośnie twoja Mądrość, jeżeli tego nie zrobisz! Dlatego tak ważne jest przygotowanie się do STARTU. Można wystartować jak Prom Challenger i zakończyć katastrofą – błędy w programie. Można ze mną się nie zgodzić, ale bezczelnie napiszę, że Mądrość to najlepszy uniwersalny program na życie, który eliminuje wszelkie zagrożenia i zwiększa szanse na każdy sukces. Ktoś może zwalczać Mądrość bo nie współgra z jego nieuczciwymi interesami i przeszkadza mu w ich realizacji, ale to już indywidualny wybór każdego z nas!!!
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Karina 

Dołączyła: 07 Sty 2020
Posty: 0
Wysłany: 27 Marzec 2021, 20:32   

Człowiek myślący, a nie tylko pozorujący myślenie wie gdzie włożyć i skąd wyjąć. Umysł jako szuflady to trafne określenie cechujące usystematyzowanie i brak chaosu.

Nie każde narzędzie nadaje się do zastosowania, ma to również odniesienie do słów.

Umysł nieukierunkowany na mądrość i pozyskiwanie takowych cech to tylko miękka gąbka chłonąca wszystko z zewnątrz bez względu na to czy informacje są przydatne czy też nie. Mądrość pozwala na filtrację danych poprzez sito o drobnych oczkach.

Jednocześnie przy tym istotne jest, tak jak wspomniano powyżej, aby nie popadać w skrajności. Schematyzm i stale te same nawyki sprawiają, że zamiast działać skutecznie z pożytkiem dla siebie i innych, stoimy tak naprawdę w miejscu, do którego nas jakby przyspawano.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Inżynier B 

Wiek: 53
Dołączył: 19 Gru 2019
Posty: 0
Wysłany: 30 Marzec 2021, 11:18   

Żeby móc na bieżąco uczestniczyć w dyskusji, na początek zacytuję samego siebie z pierwszego i jak dotąd ostatniego mojego posta na tym forum czyli ze styczna 2020:

Pojęcie mądrości kojarzy mi się z kreatywnym wykorzystaniem wiedzy w danej, bieżącej sytuacji życiowej. Czyli używamy tylko jakiś fragment tej już posiadanej wiedzy, który w danej sytuacji jest rozwiązaniem problemu np. w kryzysowej sytuacji. Dajmy na to np. w technice gdy mamy do czynienia ze skomplikowaną rozległą awarią gdzie prowadząc akcję naprawczą i ratunkową , w jej trakcie pod wpływem emocji można podjąć NIEPPRAWIDŁOWĄ decyzję i zamiast rozwiązać problem to go pogłębić i narazić ludzkie życie. Równie dużej mądrości i zastosowania wiedzy w sposób właściwy wymagają kryzysy ekonomiczne np. krach na giełdzie, i jak to opanować. Wiedza jest tylko potencjałem, mądrość z kolei pozwala z tej wiedzy ELASTYCZNIE skorzystać, tak by poprzez analizę doprowadzić do podjęcia właściwej decyzji i prawidłowego działania.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Rub-i-kon 

Wiek: 45
Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 3
Wysłany: 3 Kwiecień 2021, 13:02   

Witaj Inżynierze B!

Dzięki, że jesteś, nasz temat jak widzę zaczyna się "rozgrzewać"! Co dwie głowy to nie jedna, a jak trzecia i czwarta to jeszcze lepiej. Przyda nam się w rozważaniach ścisły inżynierski umysł. Żelazna logika to też część Mądrości jakby nie było.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Fraktal 

Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 0
Wysłany: 3 Kwiecień 2021, 23:14   

Witajcie forumowicze i nasi uważni czytelnicy.

Witaj Rub-i-konie!

Uśmiechnąłem się na Twoją sugestię i od razu zajrzałem do swojego pierwszego wpisu – jak podpowiadasz – z dn. 19 stycznia ubiegłego roku. Rzeczywiście, postawiłem wtedy pytanie czy warto zajmować się tematem mądrości – ale wtedy palnąłem - a jaką dzisiaj dałbym odpowiedź? Zadał bym pytanie drugie, czy warto zajmować się głupotą?

Twórca teorii względności Albert Einstein rzekł „Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.” Jeszcze rok temu nie podważałbym tego stwierdzenia, a nawet westchnąłbym nad oczywistością wyrafinowanej sentencji, jednak dziś po 14 miesiącach dotleniania mózgu mądrościowymi przesłaniami z szpalt naszego forum, spoglądam na ów cytat trochę z innej strony; hola hola, nie tak do końca przenikliwy geniuszu, ponieważ każda uporczywa głupota, ma swój kres, gdyż prowadzi nieuchronnie do nieszczęścia. Reguły życia są bezwzględne jak przykładowo w opisywanych zjawiskach wyróżnianych Nagrodą Darwina. Skrajne to są i nieczęste wypadki, jednak ich charakterystyczny przebieg ma swój dramatyczny finał, co dla wielu jest otrzeźwiającym i wstrząsającym przypomnieniem, jak bardzo, mimo wszystkich przeciwności chce się żyć.

Wymądrzam się laureacie Nagrody Nobla z fizyki za 1921 rok? Może trochę, ale po to by zobaczyć, jak zmienił się w ciągu roku mój sposób myślenia, postrzegania siebie w naszej pełnej niespodzianek teraźniejszości i chcę stwierdzić, że warto było i warto jest uczestniczyć w życiu naszego forum, ponieważ; stałem się lżejszy o kilka problemów, zmniejszałem swoją nerwicę, jestem bardziej przyjazny wobec siebie, a zatem i wobec innych ludzi, mniej się wściekam na to, że „nie jest tak jak być powinno”, a świat daleki jest od moich oczekiwań, ale za to, dzięki temu, mam więcej siły, by każdego dnia zajmować się realnymi sprawami, robić porządki z tym co jest mi najbliższe, na co mam wpływ, a każdy dzień nabiera treści, nowego znaczenia, a wtedy z większym spokojem można czekać na JUTRO w coraz mniejszym stopniu zależnym od kości rzuconych przez ślepy los.

Jaki mam teraz Rub-i-konie „Program na życie”? Odzyskuję władzę nad swoją głową, chcę mieć myśleć czym, a nie o czym; gdy jak echo te myśli rozczochrane, ciągle chcą żyć, krążą wokoło domagając się nadania im znaczenia, O NIE! To moja głowa i ja jestem jej gospodarzem, nikt nie będzie wchodził do mojego domu nieproszony! Cięcie chaotycznych ciągów skojarzeniowych prowadzących uwagę na manowce, zatrzymać je i zatrudnić do orki w sobie, odwracać skiby starych nawyków i tworzyć nową witalną uprawę, bliższą rozsądnemu życiu, zaczynając od: zaakceptowania stanu w jakim jestem, wyodrębnienia i nazwania problemu w tu i teraz, zastanowienia się dogłębnie przy pomocy jakiej zasady mogę znaleźć rozwiązanie napotkanych trudności, widząc wszystkie możliwe aspekty i przewidując ich następstwa, powziąć decyzję jakie skutki gotów jestem udźwignąć, mierząc siły na zamiary, by nie upaść pod ciężarem niecierpliwych wygórowanych oczekiwań i czerpać zasłużoną radość z odciśnięcia „swojego Fraktala” :) na codziennym życiu … i nie tylko swoim.

Zawsze jest realnie, nigdy idealnie i liczyć się trzeba z tym, iż nawet najdoskonalsi geniusze w materialnym wymiarze nie są w stanie stworzyć idealnego dzieła, choćby z tego względu, że każde z tych dzieł już po chwili od zawołania twórcy „Finis coronat opus” nadgryza pierwszy ząb czasu, a i otaczająca je ludzka zdolność pojmowania, jego pozawerbalnej wymowy, z pokolenia na pokolenie zmienia się, stając się coraz trudniej zrozumiała i uchwytna.

Przetrwać może tylko kanon ukryty w dziele, zapisany niezmiennie w platońskim świecie idei, który zawsze niewzruszenie trwał i przetrwa nawet koniec naszego świata.

„Nie było nas był las, nie będzie nas będzie las”, a w każdym drzewie Axis Mundi.



Mogę swoje przejście z 2 do 3 fazy podsumować tak, iż nie muszę przekonywać siebie, że tematem mądrości mówiąc najprościej opłaca się zajmować; myśleć kanonami Mądrości i działać zgodnie z jej regułami. Dlatego z najwyższą powagą wpisuję się do naszego Klubu Online, a zarazem przyłączam się do podziękowań Rub-i-kona dla AUT za wydobycie z zapomnienia tej Arcywiedzy jaką jest Mądrość, którą od dzisiaj włączam jako najważniejszy PROGRAM swojego życia.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Rub-i-kon 

Wiek: 45
Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 3
Wysłany: 3 Kwiecień 2021, 23:55   

Kontynuując mój ostatni wpis, znów nawiążę do profesora Pietrasińskiego, napisał książkę „Kierowanie własnym rozwojem” , we wstępie zamieścił takie zdanie – „umiejętność kierowania własnym rozwojem jest dla człowieka miarą jego mądrości i jedną z dróg uniezależniania się od losu…”, dodał też „… umiejętność ta kształtuje się z wiekiem, lecz nie zawsze wzrasta proporcjonalnie do przeżytych lat”.

Co znaczy kierować własnym rozwojem?

Małe dzieci nie zadają sobie takich pytań, ponieważ one CAŁE SOBĄ SĄ ROZWOJEM, pod wpływem oświatowej poprawności, która kształtuje ucznia od przedszkola, ta wrodzona cecha bycia twórczym, może nie być wspierana, wręcz wymazywana z naszej natury. Starożytna Mądrość podkreśla fakt posiadania przez mędrców cech dziecięcych, takich jak: zdziwienie światem, nieustanne zaciekawienie nim, nieschematyczna percepcja, niegasnące zainteresowanie działaniem i eksperymentowaniem, ciągły pęd ku wiedzy. W odróżnieniu od mędrców, którzy zachowali dziecięcość, dzieciom brakuje ukierunkowanej woli zmierzania do celu, ich wola jest jeszcze ślepa.

Mówi się też, że nasza szkoła gubi „diamenty”, pozostawiając je bez „brylantowych szlifów”, każąc im udawać pospolite kamienie. To rodzice powinni zadać sobie pytanie, co znaczy kierować rozwojem własnego dziecka? Dr de Bono zarysował ten problem w swojej książce „Naucz swoje dziecko myśleć”. Teza jest taka – małe dziecko wszystko ma, co jest mu potrzeba do rozwoju, konieczna jedynie właściwa pomoc opiekunów. Tak naprawdę de Bono skierował swoją książkę do rodziców, a nie do dzieci, dzieci skorzystają, gdy ich rodzice zaczną się rozwijać, bez utyskiwania na swój wiek – PRZECIEŻ NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO!

Istnieją dwa rodzaje nauczycieli – pierwszy to teoretyk, który prezentuje „kalkę” z zaczytanej informacji, stawia się w pozycji „tuby”. Drugi łączy teorię z praktyką stosuje zasadę – LEPSZY JEDEN PRZYKŁAD, NIŻ TYSIĘCZNY WYKŁAD. Jeżeli chcemy, żeby nasze dzieci miały podejście „CHCĘ!” do rozwoju, a nie „MUSZĘ!”, to zróbmy coś takiego ze sobą, żeby to było widać bez słów – „Velle non discitur” – chcenia nie da się nauczyć!

Z tego co napisałem wynika dla mnie, że kierowanie własnym rozwojem to:

0. Zasada zero – tak kierować, żeby nie szkodzić, chyba nie chcemy, żeby nasz „rozwój” krzywdził innych.
1. Wrodzone możliwości – można je rozwijać, lub popaść w „pułapkę wrodzoności”, czyli wierzyć, że to jest wystarczające do rozwoju. Jednym słowem na początek trzeba mieć czym kierować. Pustką nie da się kierować.
2. Rozwój to trudna podróż po nieznanej nam krainie, bez „przewodnika” się nie obejdzie. Dość już wyważania otartych drzwi, trzeba wyjść z „grzęzawiska” własnych prób i błędów, na poziom uczenia się i z cudzych. Trzeba określić cel.
3. Konieczne jest nabycie dystansu do tego co oczywiste i „pewne”, wyzbyć się naiwności, że prawdziwa wiedza rozwojowa przychodzi łatwo i szybko. Trzeba oddzielić istotne od nieistotnego.
4. Mądrość to najlepszy „przyjaciel” na drodze rozwoju, to sposoby i metody praktycznego kierowania sobą, Trzeba mieć dobrze skonstruowany program i dobrze dobrane metody.

Co znaczy kierować własnym rozwojem?

Nie rozpisywałem się tym razem w odpowiedzi na postawione pytanie, bo jestem ciekaw czy nasi obserwatorzy się z tym zgodzą i może mają inne zdanie w tej kwestii. Co by mnie bardzo interesowało!
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Karina 

Dołączyła: 07 Sty 2020
Posty: 0
Wysłany: 10 Kwiecień 2021, 14:33   

Kierować własnym rozwojem to nie pozwalać wpływać na siebie z zewnątrz - czyli być powodowanym. Mądrość wymaga jednoznacznej postawy człowieka, który nie przyjmuje wszystkiego za oczywistość i nie ulega naciskom otoczenia. Nasze działania nie mogą być realizowane kosztem innych - aby dojść do celu trzeba uwzględniać również interes ludzi i ich potrzeby. Z doświadczenia wiem, że bez mądrego wsparcia człowiek sam nie jest w stanie dostrzec własnego potencjału - żeby tego dokonać należy wyzbyć się EGO, które zamyka oczy, przytępia zmysły. Jest to trudna droga, ale konieczna dla tych, dla których życie wypełnione mądrością stanowi najwyższą wartość.
Na początku uczymy się na swoich błędach, później już tylko na cudzych.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Fraktal 

Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 0
Wysłany: 18 Kwiecień 2021, 22:20   

Witaj Rub-i-konie!
Jak wiele chciałbym napisać, by choć trochę przybliżyć się do wyrażenia słowami mojego rozumienia „Co znaczy kierować własnym rozwojem”.
Od czasu Twojego ostatniego wpisu miałem wiele spostrzeżeń, które sobie zapisałem. Zaś teraz gdy próbuję te dziesiątki wątków uchwycić spinając w logiczną całość, owe przebłyski rozbiegają się jak żółciutkie kurczaczki na które padł cień polującego sokoła. Nawet gdy zdołam uchwycić tego jednego najmniej skorego do ucieczki, pozostałe i tak rozpierzchną się w nieodgadnione zakamarki umysłu. Czy je znów odnajdę? Nie wiem…
Przychodzi mi na myśl, wspomnienie trębacza który zmaga się z trudnościami, kiedy walczy o czystość każdej nuty, by wybrzmiała do końca w poszukiwaniu najczystszego dźwięku dla wydobycia artyzmu niezwykłego dzieła i spełnienia zamysłu geniuszu kompozytora.
Bądźmy wirtuozami swoich myśli, słów i czynów, wbrew wszystkiemu i pomimo wszystko w każdej z chwil naszego życia, na wzór tego trębacza, albo inwalidy robotnika Joziasza Wedgwooda do którego AUT nawiązuje w materiale z dnia 24 stycznia 2020 roku.
Każdy z nas jest w pewnym stopniu ułomny, choćby z tego powodu, że nasi rodzice nie mieli - jak piszesz Rub-i-konie - „instrukcji obsługi” naszego dzieciństwa, ich rodzice też jej nie posiadali, więc i nam nie przekazali programu na cale dalsze nasze życie. Idąc za cytowanymi przez AUT słowami Seneki możemy jednakże ten program odnaleźć gdyż „mądrość jest najwyższą doskonałością duszy ludzkiej, filozofia - jej, mądrości umiłowaniem”.
Tak w tej chwili ujął bym odpowiedź na zadane przez Ciebie Rub-i-konie pytanie.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Rub-i-kon 

Wiek: 45
Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 3
Wysłany: 27 Kwiecień 2021, 15:15   

Staram się myśleć wielotorowo, pierwsza ścieżka dotyczy mojej relacji do „Jak mądrzeć…”, dotyczy mnie samego, moich problemów z tym związanych i jest to główny nurt moich refleksji. Druga ścieżka, która pojawiła się niedawno, jest konieczna dla lepszego rozumienia całości, jest kompatybilna, lecz doraźna, jak wszystkie wcześniejsze, wpisuje się w główny nurt, dotyczy „Kierowania własnym rozwojem”. Trzecia ścieżka, która mnie inspiruje i wiele wnosi do głównego nurtu to wymiana myśli z Fraktalem, dotyczy moich relacji z innymi, pozwala na spojrzenie z boku na problem, z innego, szerszego punktu widzenia, dzięki też Karinie, że się od czasu do czasu odzywa.

Rozmawiamy o problemie „Kierowania własnym rozwojem” podrzuconym nam przez profesora Pietrasińskiego. Fraktalu użyłeś ostatnio dwóch modeli trębacza i robotnika inwalidy. Przez analogię możemy dokonać przeniesienia określonych cech trębacza, czy inwalidy (walczy o własną coraz lepszą sprawność nie gorzej niż tzw. „sprawni”) w celu lepszego rozumienia procesu kierowania własnym rozwojem. Przypomnę, że dr de Bono użył w tym celu modelu stolarza, wspomniałem o tym 13 kwietnia 2020 roku. To może być czwarta ścieżka użyta na dziś, jako WZORZEC wspierający budowanie „myślenia operacyjnego”.

Sądzę, że „myślenie operacyjne” ma ścisły związek z Kierowaniem własnym rozwojem, w konsekwencji z Mądrością!

De Bono wyodrębnia i opisuje elementarne operacje myślowe. Wg niego gdy używamy naszego umysłu w realnym życiu, zawsze korzystamy z całych zestawów tych operacji. Znacznie skuteczniej jest ćwiczyć całe zestawy niż pojedyncze operacje. Nauczenie kilku praktycznych gotowych do stosowania nawyków i narzędzi myślowych daje lepsze efekty. Stolarz, trębacz, szlifierz, zegarmistrz to ludzie umiejętnie i praktycznie posługujący się myślą. Każdy z nich posługuje się określonymi elementarnymi operacjami. Nasz stolarz trzema: cięcie, łączenie i kształtowanie (patrz wpis Rub-i-kon 13.04.20.).

Myślenie Operacyjne to ciąg pojęć. Pojęcia te wchodzą ze sobą w złożone relacje (powiązania). Myślenie umożliwia wyodrębnianie różnych cech danego pojęcia, zauważanie podobieństw pomiędzy różnymi pojęciami, abstrahowanie od cech różniących pojęcia, uogólnianie i uszczegóławianie, czego efektem jest też tworzenie nowych pojęć. Operacyjne własności myślenia to np.: abstrahowanie, uogólnianie, uściślanie, kojarzenie, zapamiętywanie. Myślenie o myśleniu to meta-myślenie, jest ono podstawą ludzkiej samoświadomości. Jest to naukowy model idealny, jego rozumienie może skuteczniej pomóc nam w posługiwaniu się narzędziami myślowymi.

Wg nauki istnieją jednak zaburzenia myślowe, które zmniejszają naszą sprawność myślenia operacyjnego i do nich należą:

1. Myślenie nadmiernie konkretne – jakaś osoba nie potrafi wyjść poza obserwowalne właściwości danego przedmiotu lub jednoznaczne skojarzenia wobec pojęcia; nie potrafi określić cech łączących pewną klasę.
2. Myślenie nadmiernie abstrakcyjne – jakaś osoba wychodzi poza konkretne znaczenie pojęć, ale operacje abstrahowania i uogólniania są wykonywane na tak wysokim poziomie, że efekt jest nieprzydatny do wykonania jakiegokolwiek działania praktycznego.
3. Myślenie oparte na subiektywnych związkach między pojęciami – osoba wykonująca operacje abstrahowania i uogólniania opiera się na subiektywnych związkach między pojęciami, związkach które istnieją tylko dla niej.

Myślenie operacyjne z definicji naukowej odpowiada wszelkim cechom Mądrości. Również widać zbieżność w ocenie zaburzeń myślowych, które Mądrość określa jako popadanie w skrajności, nadmiar zawsze prowadzi do rozhuśtania się w stronę skrajności, a więc utraty zrównoważonego stanu psychicznego. Wynika z tego, że zakłócenia w myśleniu operacyjnym to nie tylko utrata sprawności wykonania jakiejś czynności, ale również utrata poczucia spokoju, równowagi i harmonii, co w konsekwencji musi mieć wpływ na sprawność naszej percepcji. Przykładem pierwszego punktu będzie skupianie się na jednej wybranej specjalizacji z niechęcią do widzenia wieloaspektowości tej sytuacji, aby rozumieć w jakim celu my to robimy i do czego ma to służyć. W drugim punkcie potocznie można by to nazwać „bujaniem w obłokach”, utratą kontaktu z konkretem.

Idąc dalej wyciągam wniosek, że pozbawianie się zdolności do myślenia operacyjnego musi skutkować zaburzeniami myślowymi (wykluczam przypadek chorobowy, interesują mnie przyczyny zależne od nas samych), musi zakłócać nasze myślenie, prowadzić do puszczania własnego rozwoju tylko na żywioł i blokować dostęp do Mądrości. Trzeci punkt zaburzeń wyraźnie mówi o tym, że traktowanie sytuacji w kategoriach tylko i wyłącznie „lubię”, „nie lubię” nic nie wnosi do operacyjnego myślenia wręcz szkodzi mu. Myślenie operacyjne nie ma nic wspólnego z kategorią, że coś nam się podoba lub też nie. Żaden pacjent nie chciałby kłaść się na stół operacyjny z myślą, że chirurg go nie lubi i to może mieć wpływ na rezultat operacji. Jednym z elementów myślenia operacyjnego jest również meta-myślenie, czyli myślenie o myśleniu, co daje szansę na dystans do własnych emocji, dokonywania adekwatnej oceny do rzeczywistości, śledzenia własnego procesu myślenia, aby w porę zorientować się, gdy angażujemy się w myślenie destrukcyjne, uderzające w realizację naszych celów.

Myślenie to proces, który wymaga odpowiedniego tempa i selektywności. Ta strona myślenia ma wiele wspólnego z uwagą i na tym poziomie pojawiają się kolejne zaburzenia procesów myślenia:

4. Nadmierna dynamika – labilność myślenia. W czasie wykonywania operacji pojawiają się uboczne wątki, skojarzenia, których dajmy na to jakaś osoba nie potrafi wytłumić.
5. Osłabiona dynamika – inercja myślenia; charakterystyczna jest tutaj "lepkość" - schematyczność myślenia; jeżeli raz wykonaliśmy zadanie w określony sposób, to kurczowo trzymamy się tego sposobu, nawet jeżeli w kolejnych zadaniach nie daje to odpowiedniego wyniku.

Istnieje strona myślenia, która dotyczy ukierunkowania tego procesu na konkretny cel i w takim przypadku mogą występować określone zaburzenia:

6. Wielowątkowość myślenia – ktoś w akcie myślenia dąży do różnych, czasami sprzecznych ze sobą celów gubiąc po drodze to, co istotne. Motywacji jest zbyt dużo i poszczególne motywy są sprzeczne.
7. Rezonerstwo – to myślenie, które utraciło ukierunkowanie na cel i do niczego nie prowadzi.

Rozpatrujmy procesy myślenia i ich zaburzenia jako określone elementy mające wpływ na naszą codzienną sprawność, naszą zdolność do skutecznej realizacji celów, nie zapominając o tym, że Mądrość uczy umiaru we wszystkim. Unikajmy sytuacji, w których z własnej winy pozbawiamy się zdolności operacyjnego myślenia, i tak postępujmy, aby tych zaburzeń było jak najmniej.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Karina 

Dołączyła: 07 Sty 2020
Posty: 0
Wysłany: 1 Maj 2021, 15:24   

Z powyższego tekstu nasuwa się jeden wniosek, że nadmiarowość i popadanie w skrajności blokuje proces myślenia operacyjnego. Zarówno za mało (czyli zbyt ospale - biernie), ale i za dużo (czyli zbyt dynamicznie - nadmiarowo) sprawia, że zaburzamy harmonię i procesy postrzegania zmysłowego.
Popularne określanie swoich upodobań tj. lubię i nie lubię, nie wnosi niczego trwałego i korzystnego w myślenie operacyjne. Człowiek, albo coś akceptuje, albo nie. Należy brać pod uwagę to, co jest potrzebne realnie i konieczne, a nie co stanowi wyłącznie kaprys i chwilową zachciankę w sytuacji.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Fraktal 

Dołączył: 19 Sty 2020
Posty: 0
Wysłany: 27 Maj 2021, 20:19   

Myślenie wielotorowe – gdzieś o nim słyszałem – ale dopiero teraz Rub-i-konie, rzuciłeś nowe światło rozumienia na nieodzowne w „Kierowaniu własnym rozwojem” pojęcie. Duża część moich wpisów, mimo, że nieraz odbiegała od głównego nurtu naszych rozważań, zawsze jednak była syntezą myśli, doświadczeń, odczuć, faktów zmierzających do uzasadnienia jednej tezy, najczęściej z góry w moim przeświadczeniu udowodnionej, jeszcze przed napisaniem pierwszego słowa.

Czy nie ociera się takie myślenie o „pułapkę wrodzoności” przed którą przestrzegasz w pkt. 1 przedostatniego Twojego wpisu? Warto się sobie przyglądać, by w porę zatrzymać skłonność często spotykaną u „wygadanych bystrzaków” maskujących swoją niekompetencję fajerwerkami frazesów przelewających „z pustego w próżne”, lub jak ów nauczyciel pierwszego rodzaju „który prezentuje „kalkę” z zaczytanej informacji, stawia się w pozycji „tuby”.

Rozwój to trudna podróż po nieznanej nam krainie”, a tą nieznaną krainą jesteśmy my. Sami dla siebie jesteśmy tajemnicą i tym większą, gdy dostrzegamy jak trudno jest nam wpasować się w ramki tendencji rozpędzonego świata. Nawet gdy odnajdziemy powierzchownie siebie w jakiejś pasji, hobby, kręgu zainteresowań, to zdumienie nas ogarnia ile jest w nich ludzkich ambicji, konfliktów, rozbieżnych oczekiwań, do czasu kiedy odnajdziemy coś ważniejszego, kogoś o kim nie można powiedzieć inaczej jak „bratnia dusza”. Szczęście wielkie spotyka owego znalazcę jak i odnalezionego, szczęście wyrastające poza potoczne społeczne schematy – tylko jak takie szczęście i gdzie odszukać?

Gdy już się wie co jest najważniejsze, roztropnie jest zapytać o przewodnika znającego drogę do upragnionego celu. Wybraną drogę ów przewodnik już przeszedł; szukając śladów, omijając „grzęzawiska własnych prób i błędów” i idąc tropem tych, którzy szli jeszcze wcześniej przed nim.

Każdego z nas jak sądzę, przeniknęła kiedyś myśl, że mógł urodzić się w lepszych czasach, najczęściej wtedy kiedy błądzi się myślami po krainach wyidealizowanych przez autorów beletrystycznych powieści bądź filmowych scenariuszy. Nieznana przyszłość budzi niepokój, teraźniejszość „skrzeczy”, a „wehikuły czasu” nie oferują powrotu do przeszłości, dlatego jest takie ważne by odnaleźć siebie „w tu i teraz”, a razem raźniej i realniej, zwłaszcza gdy zmierza się do wspólnego celu jakim jest dorastanie w Mądrości na miarę wyzwań otaczającej nas twardej rzeczywistości nieczułej na nasze bezzasadne pragnienia.

Zamysł AUT postawiony w pytaniu „Jak mądrzeć?” właśnie dlatego jest jedną z propozycji na miarę naszych czasów, bo wykorzystuje wirtualną komunikację mogącą trafiać do wszystkich posiadaczy łącza internetowego, internautów już znużonych uczestniczeniem w nieistotnych monotonnych wyścigach sensacyjnych newsów i w ramach wytchnienia szukających kluczowej istoty, przywracającej sens w uporządkowaniu życia, uwolnionego od pustego nonsensu i skostniałego bezsensu.

Mądrość oczyszcza sensory naszych odczuwań, a idąc tropem rozumienia Kariny odbudowuje harmonię w procesach postrzegania zmysłowego, wyzwala z uwarunkowań „lubię nie lubię” i włącza celowe myślenie - myślenie operacyjne.

A teraz pozwolę sobie Rub-i-konie uroczyście zacytować, dla głębszego rozumienia i utrwalenia nowej dla mnie wykładni „Myślenie Operacyjne to ciąg pojęć. Pojęcia te wchodzą ze sobą w złożone relacje (powiązania). Myślenie umożliwia wyodrębnianie różnych cech danego pojęcia, zauważanie podobieństw pomiędzy różnymi pojęciami, abstrahowanie od cech różniących pojęcia, uogólnianie i uszczegóławianie, czego efektem jest też tworzenie nowych pojęć. Operacyjne własności myślenia to np.: abstrahowanie, uogólnianie, uściślanie, kojarzenie, zapamiętywanie. Myślenie o myśleniu to meta-myślenie, jest ono podstawą ludzkiej samoświadomości. Jest to naukowy model idealny, jego rozumienie może skuteczniej pomóc nam w posługiwaniu się narzędziami myślowymi.”

Każde ze słów tego fragmentu wymaga osobnego przestudiowania, dla pogłębienia rozumienia, aż do perfekcji. Dlatego właśnie stolarz, trębacz, zegarmistrz, szlifierz (np. diamentów) w swej wydoskonalonej metodyce pracy odzwierciedlają cechy Mądrości - co nauka potwierdza - my jednak musimy zadać także pytanie, czy ich ta zawodowa maestria przenosi się także na dalsze aspekty życia, czy jednak w swym poza zawodowym życiu są jak „szewc co bez butów chodzi”.

Dobre tego problemu zrozumienie przedstawił pod koniec marca br. Inżynier B „Pojęcie mądrości kojarzy mi się z kreatywnym wykorzystaniem wiedzy w danej, bieżącej sytuacji życiowej. Czyli używamy tylko jakiś fragment tej już posiadanej wiedzy, który w danej sytuacji jest rozwiązaniem problemu np. w kryzysowej sytuacji. Dajmy na to np. w technice gdy mamy do czynienia ze skomplikowaną rozległą awarią gdzie prowadząc akcję naprawczą i ratunkową , w jej trakcie pod wpływem emocji można podjąć NIEPRAWIDŁOWĄ decyzję i zamiast rozwiązać problemu to go pogłębić i narazić ludzkie życie. Twój wpis Inżynierze B odbieram jako wyraz szacunku do zawodowstwa wykraczającego poza swój wykształcony fach, szacunku przenoszącego się w wyższe wymiary „Ars Vitae”.

Puentując; myślenie służy działaniu, ale – cyt AUT - jednego i drugiego trzeba się uczyć osobno, gdyż pierwsze bez drugiego jest pustym „bujaniem w obłokach”, a drugie bez pierwszego kończy się bandażem na stłuczonym palcu.

Czyż może być jeszcze jakakolwiek wątpliwość kogo wybrać za przyjaciela na drodze rozwoju, aż do meta-myślenia o sens / cel absolutystyczny, po sformułowaniu którego nie w sposób postawić pytania „dlaczego?”

Źródłem Życia jest Życie i tam wiodą wszystkie nasze tory wielotorowego myślenia.
_________________
[Sygnaturka dostępna od 25 postów]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by PhpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xand created by spleen modified v0.4 by warna


Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci

  
ROZUMIEM
Reklama
Baza przepisów kulinarnych Reklama


Chmura tagów

wynajem moda samochód ślub kredyty torby oferty pracy praca Kraków internet odzież fakty internet wakacje paczki koszulki auta obuwie zasłony hotel ogrzewanie koszulki angielski biznes moda prawo prawo fakty wypożyczalnia apartamenty remont transport niemcy katowice język księgowa praca obuwie biura imprezy nocleg dom finanse samochody mieszkanie Psycholog garnitury Psycholog warszawa Kraków